Miałem taki od zawsze. 160-cio kartkowy w miękkiej oprawie, najczęściej notatnik akademicki. Uprzedzam miłośników pamiętnika: NIE POTRAFIĘ, nie umiem, jestem niesystematyczny. Zdarzało mi się pisać informacje na bieżąco przez miesiąc. Zaczynałem jak każdy, od osobistych wyznań a kończyłem po miesiącu na eboracie z krytyki politycznej. Dorosłem, skończyłem z tym. Amen. Ale notatniki miałem od podstawówki wypełnione zarysami "genialnych pomysłów odłożonych na później"! Niektóre, zostały zrealizowane przez innych, w innym czasie i miejscu. Wierzę w przypadek. Nie wierzę w świadomy plagiat bo musiałbym stracić wiarę w kreatywność innego człowieka i stracić doń szacunek. Oglądając więc stare notatniki, delektuje się prawem Murphy'ego : " W dziele geniuszu, zawsze dostrzegasz swoje niezrealizowane pomysły" i zdumiewa mnie totalny bełkot tych że. Czego tam nie ma. Są przedmioty codziennego użytku, zamki które miałem zbudować dla siebie, rzeźby które miały stać w ogródku, plakaty ,okładki, storyboardy niezrealizowanych filmów(robiłem storyboardy nieświadomy, że to światowy standard) zarysy opowiadań, wierszy i komiksów. Wszystko psu na budę ale dzięki temu, mogę się pochwalić nieustającą od zawsze kreatywnością :)
Okładki zeszytów wypełnionych notatkami rysunkowymi, mają jedna wspólna cechę: okładki pozbawione są grafiki chyba, że jest to mój odręczny rysunek.
Dla osłody, zrobiłem niedawno serię okładek do zeszytów z popularnym bohaterem. Nadmienię, że grafiki są ilustracją poszczególnych przedmiotów.
Zagadka: Jaki przedmiot reprezentuje ten obrazek? ŁATWIZNA! :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz